Warsztaty kulinarne - ''Smaki życia- Magdy Gessler"
Bo człowiek bez pasji nudzi swoją duszę….
Postaram się zacząć nietypowo, gdyż przyznam szczerze nie mogę odnaleźć tu jeszcze siebie. Mam jednak nadzieję, że już niedługo poznacie mnie jako tego, który z pasją poprowadzi was po swoich smakach życia i skusi niebanalnymi przepisami, które rodzi serce i tworzą ręce.
26.10.2012 o godz. 00:04 otrzymałem „meila” informującego mnie o wygranej w Warsztatach kulinarnych z Magdą Gessler !! Byłem naprawdę zaskoczony!! Niebywałe, że to właśnie mnie przydarzyło się to szczęście. Zapewne wielu cichych amatorów gotowania o tym marzyło. Niespodzianka? Zdecydowanie tak. Kiedy kilkanaście godzin wcześniej wysyłałem swój przepis nie zdawałem sobie sprawy , że przyniesie mi on zwycięstwo i tak wspaniałą przygodę jaką był wyjazd do Warszawy i spotkanie z p. Magdą. Ja jako ten, który nie chlubi się tym, że milczy, od razu chciałem, aby wszyscy wiedzieli, że to właśnie zwykły chłopak z małego miasta, może walczyć o swoje pasje i zdobywać postawione sobie cele. Nie miałem pojęcia jak wiele osób mnie w tym wspiera, kibicuje mi i razem ze mną cieszy się z tak zaskakującego przebiegu sprawy. Jeszcze wczoraj kiepskawy pasjonat, a dzisiaj już amator gotowania z planami na przyszłość. Wszelkie gratulacje, wspólna radość to wszystko było bardzo MIŁE. Dziękuję. Może to głupie, i wielu z was myśli sobie, że to przecież nic takiego, ale ja jak to powiadają: ‘ dostałem skrzydeł”. Obudziła się we mnie motywacja i wola walki.
W ten słoneczny poranek, w dzień warsztatów, po kilkugodzinnej podróży, znalazłem się u stóp Zamku Królewskiego. Wydarzenia przesuwały się jak kadry z filmu, nie wiedząc kiedy i jak znalazłem się w domu restauracyjnym p. Magdy.
Nasze danie główne to ryba, następnie lunch i zupa kremowa, która powodowała, że wszystkie inne sprawy uleciały , bo chciało się tylko tam być, kosztować, zachwycać się towarzystwem ludzi i oryginalnością potraw. Podobno nigdy nie jest się równie daleko od celu, jak wtedy, gdy nie wiesz, dokąd zmierzasz, ale ja już wiem i za to wielkie „dziękuję” dla mojej drużyny i p. Magdy.
Nadszedł też czas, że mogłem wreszcie
zamienić kilka słów, z ową mistrzynią kolorów i zapachów. Niebywałe ile w niej
ciepła, prostoty i uroku. Poezją jest to jak mówi o tym co robi. Wspaniała
chwila. Miałem okazję usłyszeć wiele cennych rad, czy to podczas przygotowania
stołów okolicznościowych, czy w czasie wywiadu z „kobietą smaku”. Błysk
aparatów w trakcie sesji zdjęciowej nie przysłonił blasku dnia , a hałas rozmów
nie rozproszył zapachów tego czym zostaliśmy nasyceni. Wybaczcie natrętność w
tej kwestii, ale kolejny raz BARDZO DZIĘKUJĘ za zaproszenie mnie tam gdzie
marzenia zaczęły się spełniać.
Pozdrawiam wszystkich czytających
Bartek B. :)
Bo człowiek bez pasji nudzi swoją duszę….
Postaram się zacząć nietypowo, gdyż przyznam szczerze nie mogę odnaleźć tu jeszcze siebie. Mam jednak nadzieję, że już niedługo poznacie mnie jako tego, który z pasją poprowadzi was po swoich smakach życia i skusi niebanalnymi przepisami, które rodzi serce i tworzą ręce.
26.10.2012 o godz. 00:04 otrzymałem „meila” informującego mnie o wygranej w Warsztatach kulinarnych z Magdą Gessler !! Byłem naprawdę zaskoczony!! Niebywałe, że to właśnie mnie przydarzyło się to szczęście. Zapewne wielu cichych amatorów gotowania o tym marzyło. Niespodzianka? Zdecydowanie tak. Kiedy kilkanaście godzin wcześniej wysyłałem swój przepis nie zdawałem sobie sprawy , że przyniesie mi on zwycięstwo i tak wspaniałą przygodę jaką był wyjazd do Warszawy i spotkanie z p. Magdą. Ja jako ten, który nie chlubi się tym, że milczy, od razu chciałem, aby wszyscy wiedzieli, że to właśnie zwykły chłopak z małego miasta, może walczyć o swoje pasje i zdobywać postawione sobie cele. Nie miałem pojęcia jak wiele osób mnie w tym wspiera, kibicuje mi i razem ze mną cieszy się z tak zaskakującego przebiegu sprawy. Jeszcze wczoraj kiepskawy pasjonat, a dzisiaj już amator gotowania z planami na przyszłość. Wszelkie gratulacje, wspólna radość to wszystko było bardzo MIŁE. Dziękuję. Może to głupie, i wielu z was myśli sobie, że to przecież nic takiego, ale ja jak to powiadają: ‘ dostałem skrzydeł”. Obudziła się we mnie motywacja i wola walki.
W ten słoneczny poranek, w dzień warsztatów, po kilkugodzinnej podróży, znalazłem się u stóp Zamku Królewskiego. Wydarzenia przesuwały się jak kadry z filmu, nie wiedząc kiedy i jak znalazłem się w domu restauracyjnym p. Magdy.
Ciepła atmosfera, ujmujący wystrój sprawiły,
że poczułem się jak w miejscu do którego się tęskni i powraca. Gdzie rozmowy z
ludźmi stają się niecodzienne, a zwykły sernik to już nie tylko ciastko ale
zapach, kolor, pasja. Pięknie zastawiony jesienny stół zapraszał swoim urokiem każdego kto tam się
pojawił. W sali kominkowej zostaliśmy oficjalnie przyjęci przez szefa kuchni.
Przyznam
się, że z niecierpliwością czekałem na pojawienie się p. Magdy Gessler. Jakże
jeszcze tydzień temu zamienione z nią kilka słów w przelocie w rzeszowskiej
galerii mnie zaintrygowało! Czym tym razem mnie zaskoczy!? Myśli kłębiły się
głowie jeszcze bardzo długo. Jak pokazać się z jak najlepszej strony? Co
zrobić, co powiedzieć, jak zostać zauważonym?
Kiedy się pojawiła, to razem z nią przyszedł czas
na celebrację gotowania. Bardzo szybko otrzymaliśmy fartuchy i rozpoczęła się
walka z czasem, stresem, nieśmiałością…Pani Magda Gessler podała nam pomysł odnośnie do przystawki, którą mieliśmy
stworzyć pt.: "Włoska deska smaków". Tu zaczęły się nasze rozmyślania, każdy mógł
uruchomić swoją wyobraźnie i rozwinąć talent.
Zapach Parmezanu zachęcał nas do dalszej pracy.
Zakończyliśmy z dumą i
radością. Ona, profesjonalistka, patrząc na nasze dzieło powiedziała:
"Burdel na kółkach". My - uczestnicy przyjęliśmy to z radością i
zachętą do rozwoju.
Nasze danie główne to ryba, następnie lunch i zupa kremowa, która powodowała, że wszystkie inne sprawy uleciały , bo chciało się tylko tam być, kosztować, zachwycać się towarzystwem ludzi i oryginalnością potraw. Podobno nigdy nie jest się równie daleko od celu, jak wtedy, gdy nie wiesz, dokąd zmierzasz, ale ja już wiem i za to wielkie „dziękuję” dla mojej drużyny i p. Magdy.
Pozdrawiam wszystkich czytających
Bartek B. :)
:) też tam byłem ... pozdrawiam
OdpowiedzUsuń