Precasting do programu MasterChef
Witajcie! :)Dzisiaj mam dla was kilka słów w dosyć innym wpisie jak zawsze. Nie będzie przepisu, a z racji tego iż od dłuższego czasu spędzam wiele czasu w kuchni, by tam przygotować dania do mojej pierwszej książki kulinarnej. Nie chcę zdradzać szczegółów póki co, ponieważ mam nadzieję, że przyjdzie jeszcze na to czas.
Dzisiaj w ten deszczowy dzień chciałbym napisać kilka słów o mojej przygodzie w MasterChefie.
To był całkowicie zwykły dzień w szkole...dokładnie na lekcji matematyki. Nie za bardzo przyznam się szczerze uważałem, bo od zawsze ten przedmiot był przeze mnie nielubiany, więc włączyłem internet w telefonie i zobaczyłem...informację o pierwszym precastingu do programu MasterChef, który miał się odbyć w Krakowie. Ogarnęło mnie wewnętrzne szczęście, którym chciałem podzielić się z przyjaciółmi. Po mojej minie mogli się spodziewać tylko jednego. I tak pełen nadziei pojechałem. Najpierw kilkugodzinna podróż z tortem w pociągu do Krakowa, potem problemu z lodówką w hotelowym pokoju, a na sam koniec zagubienie się o 6 rano we mgle w centrum Krakowa...magiczny czas.
W końcu dotarłem z moją przyjaciółką Madzią do krakowskiego Makro, gdzie miał się odbyć pierwszy precasting. Poszliśmy do kolejki się zarejestrować i czekaliśmy...w końcu nadszedł ten czas, w którym zobaczyliśmy po raz pierwszy na żywo jurorów. Co to były za emocje... Następnie "występ" mojego tortu w kształcie serca w DDTVN. Mam nadzieję, że mój numer 1417 przyniósł mi szczęście. To była wyjątkowa przygoda. A czy dostałem się na casting główny napiszę w następnym poście.
Pozdrawiam serdecznie
bartek
Dzisiaj w ten deszczowy dzień chciałbym napisać kilka słów o mojej przygodzie w MasterChefie.
To był całkowicie zwykły dzień w szkole...dokładnie na lekcji matematyki. Nie za bardzo przyznam się szczerze uważałem, bo od zawsze ten przedmiot był przeze mnie nielubiany, więc włączyłem internet w telefonie i zobaczyłem...informację o pierwszym precastingu do programu MasterChef, który miał się odbyć w Krakowie. Ogarnęło mnie wewnętrzne szczęście, którym chciałem podzielić się z przyjaciółmi. Po mojej minie mogli się spodziewać tylko jednego. I tak pełen nadziei pojechałem. Najpierw kilkugodzinna podróż z tortem w pociągu do Krakowa, potem problemu z lodówką w hotelowym pokoju, a na sam koniec zagubienie się o 6 rano we mgle w centrum Krakowa...magiczny czas.
W końcu dotarłem z moją przyjaciółką Madzią do krakowskiego Makro, gdzie miał się odbyć pierwszy precasting. Poszliśmy do kolejki się zarejestrować i czekaliśmy...w końcu nadszedł ten czas, w którym zobaczyliśmy po raz pierwszy na żywo jurorów. Co to były za emocje... Następnie "występ" mojego tortu w kształcie serca w DDTVN. Mam nadzieję, że mój numer 1417 przyniósł mi szczęście. To była wyjątkowa przygoda. A czy dostałem się na casting główny napiszę w następnym poście.
Pozdrawiam serdecznie
bartek
Trzymałam za Ciebie kciuki Bartku i z niecierpliwością czekam na nowe odcinki MasterChefa... oczywiście z Twoim udziałem!!! :)
OdpowiedzUsuń